Przechodzę mimo
Lecz nie obojętny
Na świat kwiatów szepty
Ich wieczne piękno
W przemijajācā formę zaklęte
Woni kolorów płatków
Słodyczy i tęsknot
Ukrytych w pākach wezbranych soków
Idę przed siebie
Lecz słyszāc wołanie
Zrywam kwiat
Składam pocałunek krwawy
Ciskam go w przepaść
I skaczę w ślad za nim